niedziela, 8 lipca 2012

Ogień

Rajd 4 Żywiołów, 150 km z czego większość na rowerze, okolica, którą dobrze znam, pewnie jakieś 15 godzin na trasie, w zasadzie to powinna być bułka z masłem..., chyba trochę nie doceniłem tej imprezy, a zwłaszcza tego co może zrobić palące słońce, a grzało od rano. Najpierw krótkie kajaki, gdzie upał za bardzo nie przeszkadzał, zwłaszcza jak ciągnęło się kajak pod prąd w wodzi miejscami po kolana, ale kolejnych etapach dało się odczuć, kto będzie rozdawał karty. Do tego doszło trochę problemów nawigacyjnych, ani Zenek ani ja nie mieliśmy chyba dobrego dnia, bo jak wytłumaczyć szukanie przez kilkanaście minut punktu stojącego blisko drogi, koło którego przechodziło się kilka razy, albo szukanie jaskini tam gdzie jej nie ma? Z ciekawostek organizator wymyślił etap rowerowej jazdy na orientację na zasadzie totolotka, tzn punkty były zaznaczone na mapie, ale nie opisane, a trzeba było zaliczać je według kolejności. Oczywiście na punkt A trafiliśmy po objechaniu wszystkich pozostałych punktów.
fot. Zenek Lulek

Dalej wcale nie było lepiej. Przed zmrokiem wychodzimy na 10 km trekking po szlaku wokół Doliny Wodącej. Ale żeby nie było za łatwo, to szlaku w ok 70% nie było, no i nałaziliśmy się po krzakach, polach, wyrzucając z siebie coraz to barwniejsze słowa pod adresem organizatora. Do tego jeszcze moja czołówka czekała sobie spokojnie na kolejnym przepaku, gdzie tak na marginesie dotarliśmy krótko przed świtem :) dobrze, że chociaż miałem lampkę rowerową, oczywiście ze starymi bateriami, więc na treku przynajmniej widziałem co mam pod nogami. Gorzej było na rowerze, gdzie Zenek oprócz nawigacji, to jeszcze zajmował się oświetlaniem mi drogi. I w tym miejscu chciałem mu za to bardzo podziękować, duża jego zasługa, że zaliczyłem tylko jedną wywrotkę.
fot. Zenek Lulek
 
Końcówka poszła nam trochę sprawniej, nawet trafiłem 2 na 3 strzały z wiatrówki, chociaż trzymałem coś takiego pierwszy raz w rękach. Po 23 godzinach i 24 minutach meldujemy się na mecie na 4 miejscu. Dawno się tak nie zmęczyłem, ale bardzo mi się podobało, no i może lepiej, że to tyle trwało, bo przynajmniej nie zdążyliśmy na mecz Polska - Czechy na koko euro spoko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz