wtorek, 13 lipca 2010

biegania po górach ciąg dalszy

W piękny i bardzo słoneczny weekend lipca w zapierających dech w piersiach okolicznościach przyrody Tomek wziął udział w Maratonie Gór Stołowych. Trasę o długości 42,5 km z ponad 2500 m przewyższeń ukończył z świetnym wynikiem 6.06,55. Taki wynik dał 27 miejsce wśród ponad 130 startujących. Pogoda dopisała, nawet aż za bardzo, bo żar lał się z nieba, jeśli dołożyć jeszcze do tego, że sporo fragmentów pokonywało się biegiem, to zawodnicy nie mieli lekkiego życia, co zresztą widać na impresjach fotograficznych. Wisienką na torcie było pokonanie 665 schodów na szczyt Szczelińca Wielkiego, gdzie ulokowano metę, taki dodatek jakby ktoś nie czuł się za bardzo zmęczony :)
Imprezę organizował m.in. Piotr Hercog z Speleo Salomon, a w ogóle to była to kolejna edycja Salomon Trail Running, cyklu imprez dla miłośników biegania pod górę i w dół. Więcej informacji na temat STR znajduje się tutaj.
Autorką zdjęcia jest Monika Strojny.

 Było gorąco :)

W najbliższym czasie robimy krótką przerwę, ale już na początku września startujemy w Hi Tec Adventure,  imprezie organizowanej przez niezawodną ekipę Compassu. Tegoroczne zmagania rozpoczną się 4 września przy dolnej stacji kolejki na Szyndzielnię. Na zawodników czekają 2 trasy po malowniczych terenach Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Do pokonania będzie ok. 140  km na trasie Masters i 70 km na trasie Classic, pieszo, na rowerze, na rolkach, do tego jeszcze zadania specjalne no i oczywiście nawigacja, która - znając organizatorów będzie wymagająca. Tak więc szykuje się wspaniała zabawa w chyba jednym z ciekawszych terenów do uprawiania AR. Także zgłaszajcie się i trenujcie. Więcej szczegółów można uzyskać klikając w link po prawej stronie.

wtorek, 6 lipca 2010

On - Sight Adventure Race

W pierwszy weekend lipca połowa naszego składu wraz z połową zaprzyjaźnionej ekipy Motyla Noga, wybrała się w rejon Gorzowa Wielkopolskiego, aby wspólnie ponapierać. Z zeznań przedstawionych przez obu sprawców zamieszania wynika, że im się podobało, a zwłaszcza odcinki wodne, zarówno te obowiązkowe jak i te nie koniecznie. Pogoda dopisała i to nawet za bardzo, także w sumie nic dziwnego, że możliwość zanurzenia się w chłodne wody jeziora przyjęte zostało z nieukrywanym entuzjazmem. Chłopakom świetnie poszły nocne rolki, nie co więcej kłopotów przysporzył etap pieszy, ale wynikało to przede wszystkim z  wyboru oryginalnych wariantów dotarcia do punktów zaliczając po drodze możliwie jak największą liczbę krzaków i pokrzyw.